Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fotografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fotografia. Pokaż wszystkie posty

8 marca 2016

Piach


W sumie nie miało tak być.

4 kwietnia 2014

Corpo-Mente

Zimno, 
bardzo zimno,
 kto by pomyślał, że może być zimno? 
W końcu ta góra nie była wcale taka wysoka. 
No, a jezioro, a jezioro... jezioro też nie było wysokie :]

3 września 2013

Pudło

 

















Pudło jest ze mną już od jakiegoś czasu, ale jako, że jak zwykle zaczynam wszystko od dupy strony, to musiało sobie biedactwo na akcje nieco poczekać...
Trzeba przyznać, ze jak na swój wiek (data ur. około roku 1890) to wygląda nadzwyczaj dobrze, nawet za bardzo nie trzeszczy..

12 kwietnia 2013

DaFake Panda I

 












  



Ta sesja powstała już kilka miesięcy temu w paryskiej piwnicy Antoine'a aka DaFake Panda.
 Antoine jest muzykiem, do tego bardzo wszechstronnym.
 Jego styl to zasadza się na łączeniu elektroniki z żywymi i przy okazji rzadkimi instrumentami. Psychodeliczny glitch, sielski śpiew dzieci oraz magiczny dźwięk waterfonu ( nie jestem pewna czy ten instrument ma swoja polską nazwę, przypomina nieco nail violin, ale konstruktor tego modelu zapewnia, ze waterfon to jednak nie to samo).

12 września 2012

18 czerwca 2012

Enduser

Ostatnio zamieszczam posty bardzo regularnie... w równych półrocznych odstępach :] 

Trochę w tym czasie się narobiło zdjęć i nowych serii. Ale dzisiaj zainicjuję prace, które nie są jedna serią, bo powstawały w zupełnie różnych okolicznościach, miejscach i czasie, a łączą je modele, czyli w tym przypadku artyści sceny breakcorowej, (z małymi wyjątkami). 


Zdjęcia artystów, czy zespołów zdarzało mi się robić już wcześniej, jeszcze mieszkając w Polsce, jednak dopiero po przeprowadzce do Francji zaczęłam to robić z premedytacją, skupiając się jednocześnie raczej na elektronicznej alternatywie.

Kolekcję zainauguruje amerykański producent z Ohio, czyli Enduser, który karierę zaczynał 10 lat temu, wtedy kiedy jeszcze nie miałam pojęcia, że muzyka elektroniczna to niekoniecznie techno w żółtym kabriolecie ^^, a Lynn to właśnie mrok, ciężki drum'n'bass i połamane brejki.


 



Te zdjęcia powstały juz jakis czas temu w Paryżu, w różowym blaszaku, czyli klubie Glazart, podczas festiwalu Noxious Art , skupiającego artystów francuskiej połamanej, elektronicznej i metalowo industralnej sceny.

A przy okazji zamieszczam dwa kawałki end.usera, dla tych, co nie znają a lubią eksplorować:

Enduser - Assasin
Enduser - Path of Violence

23 grudnia 2011

Les fantômes



Nad Fantomami pracuję już od
lipca i po raz pierwszy nad każdym elementem spędzam tak dużo czasu. Mieszałam tu trochę technik bardziej pracochłonnych niż sama obróbka cyfrowa. Dodawałam warstwy malowane farbami na rozmoczonym wodą lub herbatą papierze. Ostatecznie, nie jestem przekonana, czy tego samego efektu nie
uzyskałabym bez calej tej babraniny, ale wszak nie ma tego złego i dzięki tym eksperymentom rozwiązałam inna łamigłówkę, nad
którą głowiłam się od pewnego już czasu. Mianowicie odkryłam formę, w jakiej
chciałabym wystawiać swoje prace, ale o samym pomyślę napiszę już przy innej okazji.

Pierwotnie, inspiracją dla fantomów były fotografie Post Mortem. Porównując je jednak dochodzę do wniosku, że były nią one jedynie na początku, a z czasem
wszystko przesunęło się w stronę senności i widziadeł tych bardziej żywych.


Zaczęłam też poważniej nieco zajmować się moją "pracą" o śmierci, choć póki co więcej tam notatek niż litego tekstu, i to książki tym razem, bardziej niż muzyka, towarzyszyły mi w tych pracach.


Niemniej jednak bez Richtera, Vàli czy Ulver, Fantomy nie miały by obecnego kształtu.


14 czerwca 2011

Amandine

Czas nieco nadrobić zaległości blogowe, a właściwie fotograficzne, bo wiele do powiedzenia ostatnio nie mam, ale za to wiele się dzieje sesji, koncertów itd.

Przy tej okazji
zachęcam do zaglądania na moją, o wiele bardziej na czasie, fan page stronę na facebooku.
Trzeba przyznać, ze to teraz tam skupia się wszystko: promocja, kontakty w sprawie sesji, organizowanie większych projektów, wyjazdów.

Blog jest wg. mnie za mało interaktywny aby naprawdę mógł okazać się użyteczny, szczególnie, jeśli ktoś, tak jak ja, nie ma za bardzo czasu na odwiedzanie innych blogów, komentowanie ich, budzenie zainteresowania i zachęcanie do rewizyt i komentarzy.Dlatego jeśli ktoś, przypadkiem zupełnym, zainteresowany jest moja fotografią, zapraszam tutaj Svarta Photography .
A z sesji ostatnich kilku tygodni zamieszczam Amandine, dziewczynę o polskich korzeniach, którą poznałam na jednym ze spotkań stowarzyszenia polonijnego w Clermont Ferrand.

18 lutego 2011

Horses


Today shortly and essential.
We have a big mess over
here, hundreds of papers, numbers and forms.
So let's escape for a while.



These horses set committed near place we are living,
somewhere in Auvergne..











Dziś krótko i zwięźle.
Mamy tu niezły bajzel ostatnio.
Setki papierów, podań i numerów.
Czas się nieco oderwać.


Ten secik powstał niedaleko miejsca,
w którym mieszkamy,
gdzieś w Owernii..

4 czerwca 2010

Alteration of reality

PL:Spokój, przestrzeń, brzydota, która jest pięknem.
Starość. Moim marzeniem są sesje ze starcami, dwie już za mną, leżą, jeszcze nie gotowe, już wkrótce. Tymczasem seria Potworków, powstająca od jakiegoś czasu, dłużej w głowie niż w praktyce, rodzona powoli, czasem w bólach. Niektóre z nich wciąż potrzebują poprawek.



ENG:Tranquillity, space, ugliness which is beauty. Senility.
The sessions with elderlies are my dream, two are done, waiting, not ready yet, soon. In the meantime the Monsters set.
It's been some time since I've
started it, birth slowly, sometime in pain. Some of them still need some improvements.

16 stycznia 2010

Photography is not a science


"Nor can any of this work be considered experimental. Art is not a science."


This sentence is from the small book about Man Ray which I have read recently. His photography is well known even we don't know who is he. I think the most famous photo, which I have known since always is "Le violon d'Ingres". His pictures and thoughts about Art and Photography inspired me to think again about this common truth. I am not a scientist, to be honest I am really bad in it.

Since photography is digital more and more people use it in a new way. It is not way to express and show up the feelings but cold presentation how great they understand the light and other technical features. Of course I admire their clarity and knowledge but I don't feel anything more. These pictures are empty and sadly they are also dead. If you can not touch others by your art is it still an art?

I also take dead photos... Really often I keep photo souvenirs form place I've been. But still photography is my biggest way to better know myself, to feel the life and happiness, to enjoy the sadness while I am screaming.

Today I was on the Cimetière Montmartre
It was raining quite heavily and I was totally wet and cold.
Raindrops was like liquid ice.
Photos look like from old camera, but in fact
the effect was caused of my old
moody lenses, rain and big ISO.


The others with grass and sea are retouched after many, many months. I took them in Sweden but discovered them now.

12 stycznia 2010

Przygoda z podatkami część I

Nie sądziłam, że tak prędko kwestia podatków mnie dopadnie. Nigdy wcześniej nie zajmowałam się fotografią na tyle komercyjnie, aby martwić się o to, kim w świetle prawa jestem i jakie prawa mi przysługują. Wbrew pozorom temat nie jest banalny. We Francji bowiem istnieją znaczące różnice w obrębie poszczególnych profesji fotografów. I tak na przykład fotograf mody, lub ten, który sprzedaje zdjęcia do tzw. banków zdjęć jest fotografem autorskim (cokolwiek to znaczy), natomiast ten, który zajmuje się fotografią ślubną lub portretową jest już, uwaga, rzemieślnikiem, tak jak piekarze, fryzjerzy i grabarze. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa jak to wygląda w Polsce, ale z tego co sie orientuję, to chyba nie ma takich podziałów, ktoś coś wie?

Ja, mimo, że moim fotograficznymi zainteresowaniami są nie tylko portrety, ale człowiek w ogólności, jestem w świetle francuskiego prawa właśnie rzemieślnikiem, gdyż komercyjnie zajmuję się ślubami. Po wymianie kilku maili z panem, który o podatkach i fotografach wie prawie wszystko (na dowód czego napisał o tym książkę), udałam się dziś do Chambres de Métiers et de l'artisanat w poszukiwaniu dalszej części mojej podatkowej tożsamości.

Próby komunikacji muszę uznać za udane, bowiem już 3 napotkana osoba znała podstawy angielskiego na tyle, żeby mnie zrozumieć (nie wymagajmy za wiele). Dowiedziałam się, że najpierw muszę zaliczyć staż (le stage de préparation a l'installation), trwający, w opcji najbardziej mi odpowiadającej, 4 dni po osiem i pół godziny każdy! Tak! Kosztujący (o ile się nie mylę) 216 euro, który mi się na pewno bardzo przyda, zważywszy, że nie chcę zakładać własnej firmy, biznesu ani korporacji, a jedynie mieć możliwość wystawiać klientom faktury za usługi... . Papierek z ukończonego stażu, nie jest jedynym, jaki muszę dostarczyć, aby otrzymać numer podatkowy. Kolejny to znany wszystkim ubiegającym się o pracę chyba, czyli zaświadczenie o niekaralności (mniemam, że pewnie muszę to jakoś ściągnąć z Polski :)) a na deser coś czego kompletnie nie rozumiem, czyli rubryka z tekstem: podatek od gruntu..., całą kartkę wymogów dostałam w języku angielskim, więc nie do końca wiem, czy to właśnie to (land tax), a już zupełnie nie ogarniam, co z tym uczynić, ale nic to, przecież się nie poddam, jeszcze :). Na koniec już bardziej przyjemna sprawa czyli wybór placówki zdrowotnej (specjalnie dla niezależnych pracowników).

Mimo że w dalszym ciągu wygląda to przerażająco, to jednak sporo się dziś dowiedziałam, mam nadzieję, że najbliższe dni i planowana tona maili oświeci mnie bardziej i będę w stanie kontynuować moją przygodę z francuskimi podatkami :)

7 stycznia 2010

Christmas & New Year in Rennes

ENG: It was long while since I was here. The fact that I moved to the city of love doesn't make me more poetic and full of inspirations. To be honest I was trying to write something since I am in Paris. Each time I had different and important reason but after one sentence I gave up.

Christmas time is much more motivating, specially when you spend them in a totally new place, in Rennes in north-western France, quite near La Manche Channel.


As you can see, it looks like in the middle of the summer, but it was 25th of December and temperature was around 10. I hope I will come back here in a summertime.

Anyway, it is not too difficult to fall in love also with French little towns and villages. You can find here colourful little huts and a lot of sweet details and ornaments which make them different from houses in Sweden.

They are more warm, more old fashion and sometimes a little bit childish but in the way you have to adore. Dinan is one of the town like this.

After more then ten days of great holidays in Rennes I am in Paris again, ready for New Year challenge. I hope that from this post I will write more regularly about my Parisian existence. All best for all of you!




PL:
Nie pisałam od długiego czasu, mimo moich najszczerszych chęci :) Niemal każde drobne wydarzenie w moim życiu chciałam przypieczętowywać wpisem, ale po pierwszym zdaniu poddawałam się. Nawet nie wiem czemu, chyba zwyczajny brak weny, mimo tego, że mieszkam w "cudownym mieście miłości". Haha. W każdym razie
Święta to wystarczająca motywacja aby wreszcie ruszyć z blogiem, szczególnie jeśli spędza się je daleko od domu (i mamusinych stroików).

W tym roku zatem Święta spędziłam w Rennes w Bretanii, w północno-zachodniej Francji, całkiem niedaleko kanału La Manche. Zdjęcia powyżej to właśnie kanał (właściwie wyglądający jak morze) oraz malutkie, przytulne miasteczko Dinan.

W przeciwieństwie do domów w Szwecji, te
Francuskie są cieplejsze, bo pełne ornamentów i ozdób nadających im ten typowy starodawny klimat, czasem nieco infantylny, ale przez to tym bardziej uroczy.Po ponad 10 dniach w Bretanii czas na prawdziwe życie, mam nadzieję, że będę bardziej na czasie z wpisami, bo przecież tyle się tu dzieje.

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!!

29 lipca 2009

Eros & Thanatos







There are only two great inspirations in art, death and love. It is well known truth, but each time I discover the power of it I am amazed. Maybe because normally I am
amazed by less emotive things. Now I feel touched by surrounding pain and deeply fascinated by beauty which occurred every little moment. The mixture between is addicting and goes inside the bones.


This is how the recent pictures come into their being. I can only add that from the art way I was mainly inspired by post mortem photos of young women and children from the XIXth century and by gloomy compositions of fenomenal Clint Mansell.

15 lutego 2009

Gloomy Sunday

Feel chaotic and lost. Thinking too much but still have no answer.

24 stycznia 2009

So pretty that hurts...


Nazwałam tak kiedyś jedno ze zdjęć. Nazwa powstała pod wpływem muzyki Maxa Richtera, to chyba jedyny z kompozytorów, który dociera do mnie tak mocno, że chwilami sprawia mi niemal fizyczny ból...
Często wtedy
wychodziłam z aparatem w przestrzeń.






Jednym z najpiękniejszych utworów jakie znam jest
Sarajevo, Maxa oczywiście. To dźwięki, które wyciskają ze mnie łzy i kolory...czerń to też kolor. Właściwie to nie chcę tu pisać o swojej nadwrażliwości, tylko zamieścić to, co wtedy powstaje...