17 listopada 2008

Szlachcianką być...


To marzenie wczoraj zostało na kilka godzin spełnione! Jeden z fotografów ze strony Max Models miał na mnie pewien pomysł. Wymyślił sobie, że dobrze będę wyglądała z szablą, w stroju szlacheckim lub bardzo do niego zbliżonym. Kilka dni wcześniej wyruszyliśmy więc na szmateksowe łowy. Wczoraj odbyła się sesja. A oto jej owoce, póki co kilka, ale dokleję jeszcze, jak już sama wejdę w ich posiadanie.



Chyba to, czego się najmniej spodziewałam, to fakt, że pozowanie to jest jednak ciężka praca, a jakże!





Stać bez ruchu, nie mrugać, a tu wiatr wieje w oczy i łzy lecą, a na dodatek ja w cienkiej koszulinie z żabotem, a temperatura około 5 stopni plus leciutka mżawka i wiatr... ale o dziwo na mojej twarzy zimna nie widać :)
Pierwsze foto było robione nad jeziorem, koło Zameczku Myśliwskiego w Kobiorze, a drugie na jednym z tarasików ów Zameczku. Ale to co było przed jest nieporównywalne z doznaniami, których doświadcza człowiek wewnątrz tej budowli. Wszystkie ściany bez wyjątku zapełnione są pogłowiem przeróżnych zwierząt: dzików, antylop, jest nawet bizon! Miałam też przygodę z jedna z wypchanych dzikich kaczek, ale o tym chyba lepiej nie mówić...
Najprzyjemniejszy był apartament...widok na jezioro, drewniane, stare meble, sekretarzyk z epoki i łóżko, a właściwie łoże z błękitną pościelą w pomieszczeniu przypominajacym trapez...

9 listopada 2008

Portrety ostatnie dwóch mężczyzn

...czyli zdjęcia z ostatniego tygodnia to, (pomijając kilka ostatnich dni, który przyniósł sesje pewnych dwóch młodych dam) portrety Oskara i Adriana. Oskar jest już prawie moim etatowym modelem. Po pierwsze dlatego, że często jest pod ręką, a po drugie, nawet jak nie jest pod ręka, to zawsze ma ochotę na nowe zdjęcia.




Przyodział stylową skórę i jeszcze bardziej stylową teczkę przedpotopową w kolorze brąz. Niewątpliwie najlepszym dodatkiem okazał się mały misio trzymany w kieszonce niczym goździk w butonierce.

Adrian też już się kilka razy przewinął przed moim obiektywem, ale najczęściej robił to wykrzywiając twarz, albo wywalając oczy z orbit, "bo tak lubi", więc postanowiłam, że rozkażę mu pozować na poważnie, układać wąsko usta i wyglądać jak poważny chłopiec w średnim wieku młodzieńczym :). Tak więc jest to jego debiut w poważnej roli modela i myślę, że całkiem nieźle mu wyszło. Enjoy...

6 listopada 2008

Svarta, a sprawa kościelna...

Od wtorku do czwartku byłam z A. w Krakowie na chwilami irytującym kursie dla fotografów i operatorów kamer, którzy chcą uwieczniać różnego rodzaju ceremonie. Dlaczego irytującym? Ponieważ w wielu momentach, ze słów księży prowadzących kolejne wykłady, padały tak ksenofobiczne i zaściankowe frazy, iż byłam na prawdę zniesmaczona. Ciągłe stawianie znaku równości między zgromadzonymi na kursie, a katolikami, w dodatku gorąco praktykującymi wydało mi się cokolwiek krzywdzące. Oświadczenie, że fotograf w czasie dokumentowania ceremonii powinien modlić się z innymi "w międzyczasie" i twierdzenie, iż ktoś, kto nie wierzy nie zrobi dobrego zdjęcie, o mało co nie sprowokowały mnie do podniesienia ręki i zapytania: "a co z fotografami innej wiary, bądź niewiary?". Wiem, że szacunek jest należny, tak jak i wiedza na temat tego, co wolno, a czego nie, wiem, że pewne miejsca, dla pewnych ludzi są święte i tego nie znieważam, a jednocześnie od 12 lat nie chodzę na msze, a od 15 mam na temat religii inne zdanie, niż to do którego usiłowano mnie przymusić. A jednak były momenty zabawne i pouczające, no i mam już legitymację, heh.
Poza tematem kursu popełniłam też
kilka portretów Oskara, które zamieszczę w najbliższym czasie (zapewne jutro). Poza tym bardzo mile zaskoczyło mnie to, że ktoś mnie czyta tutaj:) Mam nadzieję, że dzisiejszym tematem nie zniechęciłam was do dalszej lektury.
Ah! i jeszcze jedna ważna rzecz warta zanotowania, nabyłam dziś lampę do mojego Pentaxa! Rezultaty i pierwsze szoty już wkrótce. Dobranoc

2 listopada 2008

Szczęście pachnie cynamonem...


...a także kardamonem, imbirem i goździkami. Do takich wniosków doszłam nad kubkiem "Ognistego smoka". Uwielbiam herbatę. Mam na półce około 15 rodzajów najróżniejszych liściastych specjałów. Ostatnio nabyłam dwie nowe, urzekające paczuszki, które prezentuję na zdjęciu obok.

Jeśli chodzi o zapachy, nie ma nic cudowniejszego niż ten płynący z korzennych przypraw w herbacie... Na jesienne wieczory najlepsze są oczywiście te rozgrzewające, a dla lepszego efektu warto dodać troche rumu (oh pyszności!).

Dobra, dosyć tej sielanki. Zaczynam bloga. To chyba już drugi raz, bo jakoś brakowało mi ostatnio bodźca. Dzisiaj, zupełnie przypadkowo weszłam na blog Księcia Oskara (może być fioletem?) i po krótkiej lekturze (doprawdy mógłbyś pisać częściej)
spłynęło na mnie błogosławione
natchnienie. Myślałam już o tym od jakiegoś czasu, kierując swoje plany bardziej w stronę foto-bloga. Po części realizowałam się, zamieszczając swoje zdjęcia na stronie
Flickr, ale ostatnio wprowadzili tam zmiany, które mnie do dalszego postowania zupełnie zniechęciły.

Do bloga zachęciły mnie też, zupełnie nieświadomie,
inne osoby,
między innymi kasia-wska, którą spotkałam
na wyżej wymienionym serwisie.

Sama nie wiem, w którą stronę pójdzie moje pisanie,
bo niczego nie zakładam z góry.
Chciałabym pisać o tym, co mnie w sposób bezpośredni dotyka,
o tym, co mnie inspiruje i porusza.
Prawdopodobnie jednak, nadrzędnym tematem

będzie fotografia,
która jest moim głównym
zajęciem (poza pisaniem pracy magisterskiej)
, a jednocześnie największą pasją.

Tymczasem zapraszam na gorącą herbatę w kubku z poziomkami.