23 grudnia 2011

Les fantômes



Nad Fantomami pracuję już od
lipca i po raz pierwszy nad każdym elementem spędzam tak dużo czasu. Mieszałam tu trochę technik bardziej pracochłonnych niż sama obróbka cyfrowa. Dodawałam warstwy malowane farbami na rozmoczonym wodą lub herbatą papierze. Ostatecznie, nie jestem przekonana, czy tego samego efektu nie
uzyskałabym bez calej tej babraniny, ale wszak nie ma tego złego i dzięki tym eksperymentom rozwiązałam inna łamigłówkę, nad
którą głowiłam się od pewnego już czasu. Mianowicie odkryłam formę, w jakiej
chciałabym wystawiać swoje prace, ale o samym pomyślę napiszę już przy innej okazji.

Pierwotnie, inspiracją dla fantomów były fotografie Post Mortem. Porównując je jednak dochodzę do wniosku, że były nią one jedynie na początku, a z czasem
wszystko przesunęło się w stronę senności i widziadeł tych bardziej żywych.


Zaczęłam też poważniej nieco zajmować się moją "pracą" o śmierci, choć póki co więcej tam notatek niż litego tekstu, i to książki tym razem, bardziej niż muzyka, towarzyszyły mi w tych pracach.


Niemniej jednak bez Richtera, Vàli czy Ulver, Fantomy nie miały by obecnego kształtu.


14 czerwca 2011

Amandine

Czas nieco nadrobić zaległości blogowe, a właściwie fotograficzne, bo wiele do powiedzenia ostatnio nie mam, ale za to wiele się dzieje sesji, koncertów itd.

Przy tej okazji
zachęcam do zaglądania na moją, o wiele bardziej na czasie, fan page stronę na facebooku.
Trzeba przyznać, ze to teraz tam skupia się wszystko: promocja, kontakty w sprawie sesji, organizowanie większych projektów, wyjazdów.

Blog jest wg. mnie za mało interaktywny aby naprawdę mógł okazać się użyteczny, szczególnie, jeśli ktoś, tak jak ja, nie ma za bardzo czasu na odwiedzanie innych blogów, komentowanie ich, budzenie zainteresowania i zachęcanie do rewizyt i komentarzy.Dlatego jeśli ktoś, przypadkiem zupełnym, zainteresowany jest moja fotografią, zapraszam tutaj Svarta Photography .
A z sesji ostatnich kilku tygodni zamieszczam Amandine, dziewczynę o polskich korzeniach, którą poznałam na jednym ze spotkań stowarzyszenia polonijnego w Clermont Ferrand.

18 lutego 2011

Horses


Today shortly and essential.
We have a big mess over
here, hundreds of papers, numbers and forms.
So let's escape for a while.



These horses set committed near place we are living,
somewhere in Auvergne..











Dziś krótko i zwięźle.
Mamy tu niezły bajzel ostatnio.
Setki papierów, podań i numerów.
Czas się nieco oderwać.


Ten secik powstał niedaleko miejsca,
w którym mieszkamy,
gdzieś w Owernii..

23 stycznia 2011

Misja

Ostatnio coraz częściej zastanawiam się jak bardzo brutalna strona kolonizacji chrześcijańskiej wpłynęła na cywilizacje świata. W jakim stopniu zniszczyła choćby naszą, rodzimą, słowiańską kulturę. Temat zbyt obszerny by można było odpowiedzieć na tak zadane pytania i wysunąć jednoznaczny wniosek. Tym bardziej, że nie do przeoczenia są także konstruktywne wpływy chrystianizacji, głównie na obszarze walki z analfabetyzmem i ogólnie pojętej edukacji.
Mimo to, wybitnie monopolistyczny stosunek Chrześcijaństwa wobec innych wyznań/wierzeń jest dla mnie niemożliwy do zaakceptowania. Premedytacja z jaką niszczone były, i w dalszym ciągu są, wszelkie "pogańskie" przejawy dawnego dorobku kulturowego, jest niesamowita, a powszechna nieświadomość samych kolonizatorów zatrważająca.
To przypomina mi o pewnym zdarzeniu sprzed kilku lat. Była to szkolna wizyta w jednym z krośnieńskich zgromadzeń sióstr. Mieściło się tam coś w rodzaju mini muzeum misyjnego. Głównymi eksponatami były drobiazgi przywiezione głównie z krajów afrykańskich. Najczęściej, po prostu przedmioty życia codziennego, ale znajdowały się tam też gabloty z ich rytualnymi, tradycyjnymi figurkami, talizmanami i innymi przedmiotami kultu religijnego.
Te eksponaty tak niewinnie wyglądające to świadectwa stopniowego wyrugowania tamtejszych "bałwanów" i zastępowania ich plastykowymi krzyżykami 'made in china'.
Czasem, kiedy szczególnie trudno było wykorzenić wśród tubylczej ludności kult kogoś lub czegoś, powstawały hybrydy, owoce kompromisu, i afrykański bożek zostawał ukrzyżowany i otulony w koronę cierniową.
Zgrozę budzi we mnie właśnie wspomniana już wcześniej nieświadomość wyrządzania krzywd, która szczególnie zwróciła moja uwagę już tam, w zgromadzeniu, kiedy siostry z uśmiechem opowiadały o wielkiej radości jaką dają im misje, między innymi ze względu na ten religijny wymiar oświecenia drugiego człowieka..
Zastanawiam się jak w XXI wieku, w dobie powszechnej tolerancji, gdzie o kolonizacji terytorialnej zdążono już zapomnieć, może być miejsce na tego typu "nawracanie", niszczące tradycje i duchowy dorobek najdawniejszych społeczeństw, którego działania ukryte są pod niewinnym słowem - misja.