12 kwietnia 2013

DaFake Panda I

 












  



Ta sesja powstała już kilka miesięcy temu w paryskiej piwnicy Antoine'a aka DaFake Panda.
 Antoine jest muzykiem, do tego bardzo wszechstronnym.
 Jego styl to zasadza się na łączeniu elektroniki z żywymi i przy okazji rzadkimi instrumentami. Psychodeliczny glitch, sielski śpiew dzieci oraz magiczny dźwięk waterfonu ( nie jestem pewna czy ten instrument ma swoja polską nazwę, przypomina nieco nail violin, ale konstruktor tego modelu zapewnia, ze waterfon to jednak nie to samo).

12 września 2012

18 czerwca 2012

Enduser

Ostatnio zamieszczam posty bardzo regularnie... w równych półrocznych odstępach :] 

Trochę w tym czasie się narobiło zdjęć i nowych serii. Ale dzisiaj zainicjuję prace, które nie są jedna serią, bo powstawały w zupełnie różnych okolicznościach, miejscach i czasie, a łączą je modele, czyli w tym przypadku artyści sceny breakcorowej, (z małymi wyjątkami). 


Zdjęcia artystów, czy zespołów zdarzało mi się robić już wcześniej, jeszcze mieszkając w Polsce, jednak dopiero po przeprowadzce do Francji zaczęłam to robić z premedytacją, skupiając się jednocześnie raczej na elektronicznej alternatywie.

Kolekcję zainauguruje amerykański producent z Ohio, czyli Enduser, który karierę zaczynał 10 lat temu, wtedy kiedy jeszcze nie miałam pojęcia, że muzyka elektroniczna to niekoniecznie techno w żółtym kabriolecie ^^, a Lynn to właśnie mrok, ciężki drum'n'bass i połamane brejki.


 



Te zdjęcia powstały juz jakis czas temu w Paryżu, w różowym blaszaku, czyli klubie Glazart, podczas festiwalu Noxious Art , skupiającego artystów francuskiej połamanej, elektronicznej i metalowo industralnej sceny.

A przy okazji zamieszczam dwa kawałki end.usera, dla tych, co nie znają a lubią eksplorować:

Enduser - Assasin
Enduser - Path of Violence

23 grudnia 2011

Les fantômes



Nad Fantomami pracuję już od
lipca i po raz pierwszy nad każdym elementem spędzam tak dużo czasu. Mieszałam tu trochę technik bardziej pracochłonnych niż sama obróbka cyfrowa. Dodawałam warstwy malowane farbami na rozmoczonym wodą lub herbatą papierze. Ostatecznie, nie jestem przekonana, czy tego samego efektu nie
uzyskałabym bez calej tej babraniny, ale wszak nie ma tego złego i dzięki tym eksperymentom rozwiązałam inna łamigłówkę, nad
którą głowiłam się od pewnego już czasu. Mianowicie odkryłam formę, w jakiej
chciałabym wystawiać swoje prace, ale o samym pomyślę napiszę już przy innej okazji.

Pierwotnie, inspiracją dla fantomów były fotografie Post Mortem. Porównując je jednak dochodzę do wniosku, że były nią one jedynie na początku, a z czasem
wszystko przesunęło się w stronę senności i widziadeł tych bardziej żywych.


Zaczęłam też poważniej nieco zajmować się moją "pracą" o śmierci, choć póki co więcej tam notatek niż litego tekstu, i to książki tym razem, bardziej niż muzyka, towarzyszyły mi w tych pracach.


Niemniej jednak bez Richtera, Vàli czy Ulver, Fantomy nie miały by obecnego kształtu.